Ostatnia notka na dole. Możesz przeczytać.
***
- Co mi jest Niall? - Zapytałam przed kolejnym wymiotem.
- Wymiotujesz piąty raz w ciągu miesiąca. Może jesteś w ciąży?
- Oszalałeś? Jestem bezpłodna.
- Częściowo. Masz wypukły brzuszek. Nie jest wklęsły jak zawsze. - Spojrzałam w górę na niego. Uśmiechał się głaszcząc moje włosy.
- To nie tylko oznaka ciąży.
- Jesz więcej, wymiotujesz, masz większy brzuch, codziennie muszę jeździć po zapas mlecznej czekolady i ogórków małosolnych.
- Nie mogę być w ciąży, rozumiesz? - Oparłam się o muszlę oddychając głęboko.
- Dlaczego?
- Jestem bezpłodna.
- Nie prawda! Lekarz mówił, że jeśli będziesz brała tabletki możesz zajść! Dawałem ci je! Jesteś ze mną w ciąży!
- Co? Jak dawałeś?
- W soku.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Chcę mieć z tobą przynajmniej jedno dziecko.
- Dla tradycji.
- Nie. Kocham cię. Jesteś moją żoną. Chcę mieć z tobą dzieci.
Zamknęłam oczy czując w nich łzy.
Jestem w ciąży.
Pomimo gwałtu i bezpłodności.
Jestem w ciąży.
- Chcę spać. - Wyciągnęłam ręce w górę, aby Niall mógł zanieść mnie do sypialni.
***
- Ciąża rozwija się prawidłowo. Będą państwo mieli zdrowego synka. - Lekarz uśmiechnął się wycierając mój brzuch po USG. Niall ścisnął moją dłoń nadal patrząc na zdjęcia, które dostaliśmy.
- Nasz mały James.
***
- To była historia moich rodziców. Mój ojciec walczył o moją matkę, a ja będę walczył o ciebie.
~*~
Cóż. Nie wiem do końca co napisać.
Nie wiem czy pisać do jednej osoby czy do kilku.
Więc.
Nie za bardzo podoba mi się zakończenie.
Ale napisałam je tak, ponieważ przez moje myśli przemknęła idea drugiej części. Nie wiem czy rozwinę ten pomysł. Wyjdzie z czasem.
Przepraszam, że bardzo często Was zawodziłam. Pomimo moich chęci miałam za dużo problemów, w czasie, gdy robiłam przerwy. "Tłumaczą się tylko winni", ale ja jestem minna.
Przepraszam za to jeszcze raz.
Zapewne beznadziejnie piszę, ale jakoś to jest.
Tak więc żegnam się z Wami prosząc każdego kto to przeczytał o skomentowanie.
Dziękuję za wytrwałość.
Bye, bye.