piątek, 5 września 2014

Chapter twenty-one

Rozdział dedykuję Niall ismyheart, w podziękowaniu za sarkastyczne popędzenie mnie :)

Notka pod rozdziałem.

***

- Nie pozwolę, żeby człowiek, który zgwałcił moją nażeczoną prowadził ją do ołtarza! - Krzyknąłem uderzając pięścią w biurko i wstając z fotela. - To przez niego waży teraz tylko 40 kilogramów i to przez niego się okaleczała! Nie ma o tym kurwa mowy!
- Ale to tradycja! Chcesz ją złamać? - Ojciec spojrzał na mnie spanikowany.
- Dla Vanessy zrobię wszystko.
- Opanuj się. To tylko dziewczyna która musi urodzić ci potomka.
- To nie jest zwykła dziewczyna! A poza tym jest bezpłodna.
- Jest zw- Jak to bezpłodna?! - Wyrzucił ręce w powietrze, krzycząc.
- Normalnie. Przez to że jej ojciec ją zgwałcił.
- Zamieżałeś mi powiedzieć?
- Nie. To moja nażeczona.
- Ale jestem twoim ojcem i muszę dbać o tradycję! Ona musi mieć z tobą dziecko!
- Nie musi. Nie zmuszę jej do tego.
- A stosunek w noc poślubną?
- Jeżeli nie będzie chciała, nie.
- Synu - Warknął ostrzegawczo. Zignorowałem to, ponownie siadając.
- Rozmawiałem z ginekologiem, który badał ją gdy była w szpitalu. To ona kazała powiedzieć mi, że jest bezpłodna. Nie pozwoliła na udzielenie mi dalszych informacji gdy pytałem wtedy lekarza. Tydzień temu spotkałem się z nim a on powiedział że to tylko częściowe. Jeśli tydzień przed stosunkiem zacznie brać takie tabletki, to jeśli wszystko pójdzie dobrze, zajdzie w ciążę. - Wyciągnąłem czerwono-różowe opakowanie białych tabletek i położyłem je na biórku.
- Przecież musisz ją zapłodnić w dzień lub następny po ślubie. Nie kocha cię na tyle aby je brać.
- Dlatego kazałem rozpuszczać je w wodzie lub soku, który pije na śniadanie.
- Sprytnie. Od kiedy je dostaje?
- 9 dni.
- Więc jest gotowa. Teraz tylko musisz ją do tego przekonać.

*Dzień ślubu* *Van's POV*

Patrzyłam jak Niall trzęsącymi się rękoma zakłada złotą obrączkę na mój palec serdeczny.
Są piękne.
Mają wygraderowane nasze imiona, dzisiejszą datę i jakiś cytat o miłości.
Spojrzałam na moją mamę która ściskała dłoń Maury płacząc razem z nią.
Myśli że wychodzę za mąż z miłości.
W jednej-trzysta sześćdziesiątej.
Uśmiechnęłam się do niej i zabrałam drugą obrączkę z tacy szybko zakładając ją na palec Nialla.
- Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą. - Tak szybko jak te słowa opuściły usta plebana tak szybko wargi Nialla znalazły się na moich a w kościele rozbrzmiały oklaski i wiwaty.

***

- Vanessa? Kochanie? Tu jesteś.
Niall wszedł do ogromnego hotelowego pokoju zamykając za sobą drzwi kartą. Schował ją do kieszeni i podszedł do mnie.
- Co się stało? - Zapytał przykucając przy nogach łóżka i położył dłonie na moich kolanach.
- Chciałam odetchnąć. Ta suknia ściska moje żebra.
- Więc ją zdejmij. - Uśmiechnął się podnosząc bardziej lewy kącik ust.
- Sama nie dam rady. - Przesunęłam się bliżej środka łóżka gładząc materiał sukienki.
- Pomogę ci.

Niall odłożył suknię na specjalny stolik dla niej przeznaczony i popchnął mnie na królewskie łóżko i upadł na mnie.
- Cholera Vanessa. Tak bardzo cię kocham. - Przejechał dłonią po moim ramieniu i zaczął całować moją szyję.
- Ja ciebie też. - Odpowiedziałam niepewnie lekko go obejmując.
- Ufasz mi?
- Uhm.. Tak.
- Dasz mi siebie? - Szepnął do mojego ucha gryząc je.
- Co? Ja..
- Proszę. Chcę być pewien, że jesteś cała moja. I tylko moja.
- D-dobrze.
- Kocham cię. - Uciął słowa łącząc nasze usta.

***

Na początku. Nie dodam rozdziału ze sceną +18, ponieważ nie umiem takich pisać. Ups.
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału. Nawet nie wiem jak się wytłumaczyć.
To chyba ostatni rozdział i następnym postem będzie epilog.
Tak więc do następnego postu.
Cześć.

2 komentarze:

  1. Łiiii doczekałam się rozdziału ! Szkoda tylko , że to koniec :'( Ale jak przeczytałam to pierwsze zdanie to śmiałam się jak wariatka .

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę na epilig czekać tyle co nna 21 rozdział ? Proszę napisz w końcu te pare zdañ i miej to z głowy

    OdpowiedzUsuń