(!) Następny rozdział; niedziela / poniedziałek.
-Niall! Niall! Niall otwórz te pieprzone drzwi! - Krzyczałam uderzając pięściami w drzwi. Po chwili otworzyły się ukazując wesołego chłopaka.
-Co się stało, kochanie? - Zapytał uśmiechając się.
-Długo masz zamiar trzymać mnie pod kluczem?
-To zależy.
-Od czego?
-Od ciebie.
-Dokładniej.
-Od twojej miłości do mnie.
-Żartujesz, prawda? - Prychnęłam unosząc brew do góry.
-Nie.
-Niall proszę wypuść mnie z tego pokoju.
-Nie.
-Proszę?
-Um..
-Proszę?
-Dobrze. Pójdziemy dziś na kolację.
***
-Dlaczego nie jesz? - Zapytał biorąc kolejny kęs kurczaka.
-Nie jestem głodna.
-Bo ci uwierzę. Jedz.
-Nie.
-Dobra.- Westchnął odkładając sztućce na boki talerza. -Co jest?
-Nic.
-Vanessa.
-Kupiłeś mnie i zamknąłeś w durnym pokoju mówiąc że robisz to dlatego że mnie kochasz. Jak ty byś się czuł? - Upuściłam widelec na talerz.
-Czego oczekujesz?
-Wolności.
Wstałam od stołu i ruszyłam w stronę drzwi od szklanego pomieszczenia.
-Stój. - Złapał mój nadgarstek i odwrócił mnie w swoją stronę. -Pozwolę ci wrócić do dawnego życia, ale jeśli jakiś facet na ciebie spojrzy zamknę cię ponownie.
-Przesadzasz, ale okej.
-Więc możemy dokończyć kolację?
-Mhym.
Uśmiechnął się ciągnąc mnie spowrotem do stołu. Usiadłam na swoim krześle poprawiając sukienkę i złapałam widelec, zaczynając jeść.
-Um mamy już wszystko wyjaśnione, tak? - Zapytał niepewnie, nerwowo poprawiając kołnierz koszuli.
-Chyba.
-Więc, okej. - Pstryknął palcami a do pomieszczenia weszło dwóch mężczyzn. Jeden miał w rękach lustrzankę a drugi profesjonalną kamerę. Niall wstał ze swojego krzesła i podszedł do mnie.
-Vanessa ja.. Ja wiem, że przez to co czasami robiłem możesz mi nie uwierzyć, ale ja naprawdę cię kocham. Mimo tego, że nie masz innego wyjścia chcę mieć pewność, że choć trochę mnie chcesz. Więc..
Ukląkł przede mną i wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko.
O mój Boże.
Nie.
Otworzył je i spojrzał na mnie czule.
-Vanesso Evelyn Evans. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
~*~
Przepraszam, że jest krótki.
Przepraszam, że Was zawiodłam. Nie wiem jak się wytłumaczyć. Pewnie weźmiecie to za marną "wymówkę", ale naprawdę miałam problemy z "przyjaciółmi" i rodzicami.
Wybaczcie błędy, jeśli są.
Do następnego (niedziela/poniedziałek)
Szkoda że krótki rozdział. Mam nadzieje że następny będzie w czasie.
OdpowiedzUsuń