piątek, 20 czerwca 2014

Chapter nineteen.

-Vanesso Evelyn Evans. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
Otworzyłam usta myśląc, że odpowiedz sama z nich wyleci ale nic takiego się nie stało. Sama muszę to wyksztusić. Mrugnęłam kilka razy i westchnęłam.
-T-tak - Mruknęłam przyglądając się jego reakcji. Przygryziona warga zmieniła się w szeroki uśmiech a oczy rozbłysły radośnie.
Jest naprawdę śliczny.
Zamknij się!
Szybko chwycił moją dłoń i założył pierścionek na palec serdeczny. Podniósł się z podłogi ciągnąc mnie za sobą w górę i mocno objął mnie ramionami.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę. - Wyszeptał mi do ucha zacieśniając uścisk na mojej talii.
-Wiem. Nie mogę oddychać. - Zaśmiałam się lekko a on rozluźnił ramiona. Odchylił się aby zobaczyć moją twarz i przyłożył swoje usta do moich. Poruszał nimi delikatnie chcąc żebym odwzajemniła pocałunek, ale tylko raz je cmoknęłam i odsunęłam się od niego. Uśmiechnęłam się lekko chcąc zatuszować dziwną więź między nami.
-Możemy jechać do domu? Jestem zmęczona. - Poprosiłam.
-Tak. Oczywiście.
Złapał mnie za rękę i pociągnął do wyjścia z restauracji.
Otworzył przedemną drzwi czarnego Range Rovera i poczekał aż zapnę pas po czym usiadł na miejscu kierowcy. Kilka minut jazdy minęło w ciszy, a ja udawałam, że śpię dopóki naprawdę nie zasnęłam.
***
-Vanessa. - Niall spojrzał na mnie znad swojego talerza.
-Hm?
-Moi rodzice chcą jechać dziś z tobą po suknię ślubną.
-Suknię ślubną? Ale..
-Vanessa musisz jakąś kupić.
-Wiem, ale..
-Kochanie, proszę. Chcę aby moja przyszła żona zgniotła pięknem wszystkie zebrane tam kobiety.
-Okej. O której? - Zapytałam biorąc łyk wody ze szklanki.
-Niedługo powinni przyjechać.
-Okej.
-Dzień przed ślubem czyli w piątek masz wizytę u kosmetyczki, paznokcie i te sprawy a w sobotę przyjdzie tu fryzjerka i makijażystka.
-Kochani! - Krzyk mamy Nialla rozniósł się po wielkim domu. -Tu jesteście. - Uśmiechnęła się wchodząc do salonu.
-Cześć mamo.
-Dzień dobry.
-Gotowa na szał zakupowy?
-Mamo to tylko suknia.
-Dostałam kartę ojca i muszę kupić sobie sukienkę, więc.. - Zaśmiała się.
-Właśnie. Vanessa. Dostaniesz moją kartę. Cena sukienki i czego będziesz chciała nie gra roli. Musi ci się tylko podobać.
-To będą najlepsze zakupy ta świecie.
***
-Która ci się podoba?
-Nie mam pojęcia. Wszystkie są śliczne.
Rozejrzałam się po sklepie i podeszłam do jednego z manekinów.
-Wow. Ta jest najpiękniejsza. - Wskazałam długą, tiulową suknię z ozdobnym gorsetem.
-Zdecydowanie.
-Najżadziej kupowana. Jest strasznie droga. - Ekspedientka podeszła do nas, słysząc naszą rozmowę.
-Cena nie gra roli. - Maura zapewniła potrząsając lekko głową.
-Dobrze. Jaki rozmiar? - Spojrzała na mnie.
-Nie mam pojęcia. - Szczerze, nie wiem jaki mam rozmiar.
-XS? - Zaproponowała Maura marszcząc brwi.
-Można uszyć ją na zamówienie. Kiedy odbędzie się ślub?
-W następną sobotę.
-W takim razie jeśli dziś pobierzemy wymiary, powinna być gotowa w poniedziałek, ewentualnie wtorek.
-Bierzemy.
Blondynka weszła do pomieszczenia za ladą a ja odwróciłam się do Maury.
-Mam do pani pytanie.
-Tak, kochana?
-Wiem, że to głupie pytanie, ale.. Kto zaprowadzi mnie do ołtarza?
-Jak to kto? Twój ojciec.
~*~
21:49
Wyrobiłam się!
Czyta to ktoś jeszcze? :c
Nie wiem co napisać, więc po prostu; do następnego.
Jeśli przeczytałaś/eś, PROSZĘ skomentuj.

5 komentarzy:

  1. czytam, czekam :D
    w sumie szkoda mi Niall`a...
    Taki wymoszony trochę ten ślub. I Van zero radochy.
    eh :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział dawaj szybko nexta, :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)
    Nominowałam Cię do VBA, zapraszam :) http://sinisterstylesfanfic.blogspot.com/2014/07/versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy dodasz kolejny rozdział? ;d

    OdpowiedzUsuń