niedziela, 16 marca 2014

Chapter thirteen.

-Co do cholery?!- Krzyknąłem, gdy ktoś popchnął mnie na ścianę w korytarzu.
-Ty mały gówniarzu! Jak mogłeś wydać trzydzieści pięć tysięcy w dwa dni na głupią dziwkę, której nawet nie posiadasz?! Jesteś nieodpowiedzialny! To były nadal MOJE ciężko zarobione pieniądze a ty od tak marnujesz je na bezużyteczną szmatę!- Mój ojciec krzyczał jak opętany.
Zanim zdążyłem coś powiedzieć poczułem pięść na mojej twarzy a następnie na brzuchu. Zgiąłem się w pół i wyplułem krew z ust.
-Jesteś małym śmieciem!- Syknął prosto w moją twarz a ja poczułem od niego alkohol.
Znowu pił. Boże pomóż.
Ostatnio gdy był pijany miałem złamane dwa żebra. Miałem wtedy pięć lat. Pięć!
Spojrzałem na niego ze strachem tak jak tamtego dnia.
Znowu będą problemy.
-I co się gapisz gnoju?! Wynoś się z tego domu! Natychmiast!

-Niall! Niall obudź się!
Otworzyłem szeroko oczy i usiadłem prosto na łóżku. Mój oddech był przyspieszony i urwany. Bolała mnie głowa i brzuch.
-Niall?
Spojrzałem szybko przed siebie i trochę się uspokoiłem widząc przed sobą Vanessę.
-C..Co ja tu robię?- Zapytałem rozglądając się po beżowym pokoju.
-Przyjechałeś do mnie, pamiętasz? Po tym jak twój ojciec... Wiesz.
-Oh.. Um.. T-tak. Przepraszam z-za kłopot. L-lepiej już pójdę.- Mruknąłem i chciałem wyjść z łóżka ale zostałem powstrzymany przez niebieskowłosą.
-Zostań. Jesteś roztrzęsiony. A poza tym masz wielkiego siniaka na brzuchu.- Popchnęła mnie lekko spowrotem na łóżko a ja zmarszczyłem brwi.
-S-skąd wiesz?
-Ja... Miałam podobną sytuację dwa lata temu. Ale ona była jeszcze gorsza.- Westchnęła i uśmiechnęła się smutno.
-G-gorsza?
Ugh, jąkam się. Tak samo jak czternaście lat temu.
Tyle że jest gorzej.
-Nie chcę teraz o tym mówić. Chcesz coś do picia lub jedzenia?
-Uh. N-nie. Nie chcę robić kłopotu.
-Żaden kłopot. Mam dla ciebie kanapki.
*Vanessa's POV*
Podałam mu talerz z kanapkami z ogórkiem i pomidorem. Wziął je ode mnie ostrożnie i szybko zjadł. Zaśmiałam się na co spojrzał na mnie pytająco.
-Masz masło na policzku.- Ponownie się zaśmiałam i wyciągnęłam rękę do jego twarzy ale gwałtownie ode mnie odskoczył. Moja ręka nadal wisiała w tym samym miejscu, gdy patrzyłam w jego przerażone oczy. Spojrzał na mnie podejrzliwie i dotknął swojego policzka ścierając z niego masło. Moja ręka opadła bezwładnie na moje kolana a w głowie miałam totalny mętlik. Niall podskoczył gdy usłyszeliśmy trzask drzwi frontowych.
-Vaan?- George krzyknął z dołu a w oczach blondyna pojawiły się łzy.
Naprawdę się boi.
-Idę.- Krzyknęłam ciszej.- Poczekaj tu. Zaraz wrócę.- Uśmiechnęłam się lekko do Nialla na co pokiwał głową i zakopał się pod kołdrą po sam czubek nosa.
Może teraz taki jest, ale gdy mu przejdzie, znów będzie... Sobą.
-Co?- Zapytałam stając obok Georga przy wysepce kuchennej.
-Mam tą maść.- Podał mi mały kartonik z maścią, po którą specjalnie pojechał.-Jak się czuje?
-Nie najlepiej. Jest roztrzęsiony. Wracam do niego.
Weszłam po schodach i po chwili ponownie siedziałam obok Nialla.
-Niall? Mam tu taką maść. Dzięki niej brzuch przestanie cię boleć i siniak szybciej zniknie. Mogę?
Chłopak ostrożnie odsunął z siebie kołdrę i podniósł koszulkę tak abym widziała tylko jego brzuch. Umięśniony brzuch.
Odkręciłam zakrętkę i wylałam trochę mazi na miejsce w którym był siniak. Odłożyłam tubkę na stolik nocny i delikatnie rozsmarowałam maść na kawałku jego ciała. Uczucie chłodu chyba mu pasowało, bo westchnął przeciągle.
-P-policzek?- Niall spojrzał na mnie z lekką ulgą.
-Też go posmarować?- Zapytałam delikatnie na co skinął głową. Ponownie wylałam mniejszą ilość maści na palce i powoli zbliżyłam ją do jego czerwonego policzka.
-Nie bój się. Nic ci się nie stanie.- Zapewniłam i pogłaskałam go po ramieniu i policzku wsmarowując w niego maść.
-Gotowe.- Oznajmiłam i wytarłam ręce w chusteczkę.-Chcesz się przespać?- Zapytałam a on przytaknął. Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam się z zamiarem wyjścia, ale zatrzymał mnie.
-Zostań.- Poprosił przesuwając się na drugą połowę łóżka, robiąc dla mnie miejsce. Wgramoliłam się pod kołdrę i ułożyłam wygodnie. Po chwili Niall obejmował moje biodra i położył głowę na moim brzuchu. Westchnęłam i zaczęłam bawić się jego włosami.
-Vanessa?- Niall mruknął bawiąc się skrawkiem mojej bokserki.
-Hmm?
-Dlaczego jesteś dla mnie taka miła?- Podniósł głowę do góry i spojrzał na mnie z dołu.
-Bo wiem co przeżywasz.
-Chodzi o to co, o czym mówiłaś?
-Tak.
-A powiesz mi o co chodzi?
-Uh... Może kiedyś. Nie chcę do tego wracać.
-Okej.
-Dobra, zostawię cię, żebyś mógł się wyspać.- Poklepałam go po ramieniu i chciałam wstać ale mnie przytrzymał.
-Nie.
-Niall musisz się przespać. Nie masz wystarczająco sił.
-Jeśli mnie zostawisz będę miał koszmary.
-Dobrze, zostanę.
Chłopak uśmiechnął się i mocniej do mnie przytulił.
***
Stoję na piasku i uświadamiam sobie, że jestem na plaży. Wszystko jest piękne. Lekki wiatr rozwiewa moje włosy i tworzy fale na morzu. Różne ptaki latają nad wodą, nawet takie których nie powinno tu być. Zachodzące słońce daje pomarańczowy blask na cały otaczający mnie świat. Mam na sobie białą sukienkę i trampki.
Warkot silnika.
Po chwili na plaży pojawia się motor, a na nim jakiś chłopak, ubrany na czarno. Zatrzymuje się kilka metrów przede mną. Odpina kask i chce go zdjąć...
Zdejmuje go.
Moje oczy rozszerzają się do granic możliwości, usta szeroko otwierają, a nogi robią się galaretowate.
Nie. Nie wierzę.
Nie możliwe.
Nie.*
-Vanessa. Vanessa spóźnisz się do szkoły.-Usłyszałam nad sobą czyjś głos.
Wymamrotałam coś niewyraźnie w poduszkę i otworzyłam oczy.
-Dzień dobry Smerfetko.
-Nie nazywaj mnie Smerfem!- Warknęłam wściekle, patrząc na Nialla.
-Prze-przepraszam. Nie.. Nie chciał-łem.- Spuścił głowę.
-Nie to ja przepraszam. Możesz nazywać mnie jak chcesz. Dlaczego już nie śpisz?
-Um.. Mój ojciec dzwonił. Znowu na mnie nakrzyczał, wyzywał, klną i... i... G-groził mi.
-Co? Jak to ci groził?
-P-powiedział, że jeśli nie będziemy się spotykać karze Max'owi załatwić wszystko jak zwykle, czyli brutalnie. Ja nie chcę żeby coś ci się stało.
-Czemu mamy się spotykać?
-Tradycja, pamiętasz?
-Uh... Racja. A Ty tego chcesz?
-Ja... Ja... Uh. T-t-tak.- Szepnął i mocno się zarumienił. Matko. Jaki słodki.-A T-ty?
-Uh. Ym. No...
-Vanessa!- Kocham cię George!
-Idę!
Szybko wygramoliłam się z łóżka i zbiegłam po schodach do korytarza. George zakładał swoją kurtkę a obok niego stała jego walizka.
-Wyjeżdżasz?
-Tak. Ale tylko na tydzień.- Zapewnił i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.
-Okej. Przywieź mi jeszcze jedną pizzę i pozdrów rodziców.
-Dobrze. Pa.
Pomachał mi na pożegnanie i wyszedł.
-Gdzie pojechał?
Niall zszedł po schodach i ruszył za mną do kuchni.
-Do Włoch.- Mruknęłam i wgryzłam się w zielone jabłko.
-Oh. Jadę dziś do biura. Podrzucę cię do szkoły.
-Uh. Nie chcę do szkoły.-Jęknęłam marszcząc nos.-Wiem! Pojadę z tobą!- Krzyknęłam uradowana.
-Nie wiem.
-Proszę.- Wydęłam dolną wargę
-Dobrze.
-Tak.- Szepnęłam szczęśliwie a chłopak się zaśmiał.
-Ale!- Podkreślił.-Musisz udawać moją dziewczynę.
-Czemu?
-Bo wszyscy w biurze donoszą mojemu ojcu, a on musi uwierzyć, że jesteśmy razem, bo nie da nam spokoju.
-Okeej.
***
-Dzień dobry panie Horan. Dzień dobry pani Evans.- Blondynka z recepcji uśmiechnęła się do nas, gdy weszliśmy do biurowca.
-Dzień dobry, Abigail. Cześć.- Powiedzieliśmy równo, a Niall od razu pociągnął mnie za rękę do windy.
-Ile ona ma lat?- Zapytałam, gdy blondyn wcisnął odpowiedni guzik.
-41. A co?
-Wow. Też chcę tak wyglądać w takim wieku.
-Będziesz ładniejsza.- Uśmiechnął się nieśmiało i zarumienił.
-Czyli teraz jestem brzydka?- Zaśmiałam się.
-Nie! Nie to miałem na myśli. Jesteś piękna. Chodziło mi o to, że...
-Niall, spokojnie. Tylko żartowałam.
-To dobrze. Ale i tak jesteś śliczna.
-Dziękuję.- Uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek przez co jeszcze bardziej się zarumienił.
Drzwi windy rozsunęły się a my ruszyliśmy do gabinetu Nialla. Chłopak otworzył przede mną drzwi a następnie zamknął je za sobą.
-Dzień dobry mój synu i moja śliczna synowo.
Nasze głowy wystrzeliły w stronę biurka. Na skórzanym fotelu z rękami za głową siedział ojciec Nialla.
-Synowa?- Zapytałam podnosząc brwi do góry.
-No przecież jesteście razem, tak? Czy może jednak nie?
-No tak, przecież ci mówiłem.
-Dobrze. Pewnie zastanawiacie się po co tu jestem, hm?- Zrobił małą przerwę i spojrzał na nas kładąc ręce płasko na biurku.-Otóż mam dla was wiadomość. Tak jak mówi tradycja, jeśli już się spotykacie za jakiś hmm... tydzień lub dwa, weźmiecie ślub.- Wymówił powoli i uśmiechnął się kpiąco.
-ŚLUB?!
Jaki kurwa ślub?!
~*~
*Sen Vanessy z 1 rozdziału.
Nie mam chyba nic do powiedzenia przy tym rozdziale, oprócz tego, że przepraszam, że wstawiam go tak późno.
Więc, do następnego :D

3 komentarze:

  1. Niall jaki delikatny i nieśmiały się zrobił. Jestem ciekawa czy dojdzie do ślubu a jeśli tak to czy Van się na to zgodzi czy będzie do tego zmuszona. Czy Vanessa zakocha się w Niallu. Rozdział jak zawsze świetny. Życzę weny. Kocham Cię. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział suuuuuper :D mam nadzieje że szybko dodasz nexta :) życzę weny xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. ślub w takim wieku nie no spoko i takie Niallerki po domu biegające *.*
    -Biała :*

    OdpowiedzUsuń