piątek, 14 lutego 2014

Chapter nine.

Stałam w bezruchu tępo patrząc na Nialla i wyzywając się w myślach za mój niewyparzony język.
-Zapytałem, skąd wiesz o sprzedaży!- Niall warknął  podchodząc do mnie.
-Daj. Pójdę przymierzyć.
Wyrwałam mu wieszak z ręki i szybko ruszyłam w stronę wolnej przymierzalni. Zasłoniłam zasłonę i rzucając ciuchy na ławkę sama na niej usiadłam. Oparłam się plecami o ścianę i głęboko odetchnęłam.
Idiotka, idiotka, idiotka, idiotka, tępa idiotka!
-Powiesz mi?
Niall wszedł do przymierzalni i usiadł obok mnie podnosząc z ziemi ciuchy, które spadły z ławki.
Dawaj, powiedz mu. To nie twoja wina, że wiesz. No dalej!
-Twoja mama... Ona powiedziała mi o tym wczoraj po obiedzie.
Głośno westchnął i chyba trochę się uspokoił, więc postanowiłam zaryzykować.
-Nie kupisz mnie, prawda? To zniszczyłoby moje życie prywatne, gdybym należała do Ciebie. Nie chcę tego. I tak wystarczająco dużo przeszłam. A poza tym nie jestem rzeczą.
Z jego ust wydobyło się kolejne westchnięcie.
-Dobrze. Nie kupię Cię.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.
Przycisnął mnie do swojej piersi i zwrócił nas w stronę lustra.
-Przyznaj, że świetnie razem wyglądamy.- Zaśmiał się ale jego wyraz twarzy był poważny. Chciałam zaprotestować ale przerwał mi mój telefon. Wyjęłam urządzenie z kieszeni a po spojrzeniu na wyświetlacz momentalnie się rozweseliłam.
-Gugi! (czyt. Dżudżi)- Rzuciłam rozbawiona.
-Vani!- Krzyknął George, mój przyjaciel.
-Co tam u Ciebie?
-Nie bzdetuj mi tu tylko wracaj do domu! Gdzie ty jesteś? Czekam pięć minut i ani sekundy dłużej! Muszę cię wyściskać!- Nawrzeszczał na mnie ze śmiechem jak to ma w zwyczaju.
-Jesteś w Londynie?! Co tu robisz? Albo nie mów! Pogadamy za chwilę. Zaraz będę!
Rozłączyłam się i złapałam Nialla za nadgarstek ciągnąc go za mną do wyjścia.
-Gdzie ci się tak spieszy?- Zapytał doganiając mnie.
-Muszę szybko jechać do mojego mieszkania. Mój przyjaciel przyjechał z Włoch. Proszę zawieź mnie szybko.
-Dobrze. Ale zostaniesz tam tylko chwilę. Spędzasz tydzień ze mną.
-A właśnie co do tego. Mógłbyś mi dziś odpuścić. Nie widziałam Georga półtora miesiąca.
-Nie ma mowy.- Rzucił wsiadając do samochodu.
-Niall proszę. Nie wiem po co nadal  chcesz spędzać ze mną czas. Jesteś właścicielem światowej firmy. Nie będziesz marnował czasu na mnie. Proszę cię.
Patrzyłam na jego skoncentrowaną twarz.
-Masz rację. Powinienem ci odpuścić. I zrobię to pod jednym warunkiem.
-Co to za warunek?
-Zawsze gdy będę chciał cię pocałować zgodzisz się.
Otworzyłam usta ze zdziwienia.
Co?
-Co? Chcesz mnie całować nie wiadomo ile za jeden dzień wolności?
-Nie jeden. Odpuszczę ci całkowicie jeśli się zgodzisz. Całe 170 godzin pójdzie w niepamięć.
-Dobra.
Czekaj... Zgodziłam się?!
Na jego twarzy zawitała radość i chytry uśmieszek.
O nie.
-Dobrze. Przywiozę dziś twoje rzeczy. A teraz..
Złapał tył mojego karku i przycisnął swoje usta do moich.
Po minucie przez którą siedziałam w bezruchu samochód stanął a Niall powoli odsunął się ode mnie ciągnąc zębami moją dolną wargę.
-Do zobaczenia.- Mruknął uśmiechając się szeroko.
-Tak, cześć. Pa Zayn.- Uśmiechnęłam się do kierowcy.
-Pa Vanessa.- Odwzajemnił uśmiech a ja wysiadłam z samochodu i pobiegłam do mieszkania. Otworzyłam szeroko drzwi i nie zamykając ich rzuciłam się na Georga stojącego w korytarzu. Skoczyłam na niego oplatając nogi wokół jego bioder a ręce wokół jego szyi i przylgnęłam do niego najbardziej jak mogłam. Geo oplótł moje biodra rękami i zakręcił się dookoła na co zaczęłam się śmiać. Zdjęłam nogi z jego bioder ale nie puściłam go.
Nie widziałam go półtora miesiąca. Muszę nadrobić jego niezastąpione przytulasy.
-Dobra wystarczy. Musimy pogadać. Zanim wróciłaś zdążyłem zrobić nasz ulubiony napój. Chodź.
Złapał moją rękę i pociągnął mnie do kuchni. Usiadłam na krześle przy stole i obserwowałam jak chłopak stawia przede mną szklankę z zielonym napojem i siada naprzeciwko mnie.
-Opowiadaj. Jak było?
-Cóż. Też za tobą tęskniłem.- Rzucił zaczepnie i wziął łyk słabego alkoholu.
-Tak, tak. No mów!- Rozkazałam również pijąc trunek.
-Rzym jest zajebisty! Wszystko jest takie inne. Budynki, ludzie, kuchnia... A właśnie!
Zerwał się z miejsca i zniknął w korytarzu. Po chwili wrócił do pomieszczenia chowając coś za plecami.
-Mam prezent.- Oznajmił wesoło siadając na swoim wcześniejszym miejscu.
Zmarszczyłam brwi i uśmiechnęłam się szeroko.
-Oto... Prawdziwa, włoska, wegetariańska, specjalnie dla mojej cudownej przyjaciółki.. pizza!
Wyciągnął zza siebie kwadratowe pudełko z logiem włoskiej pizzerii.
-Pamiętałeś?
Uśmiechnęłam się szeroko gdy otwierał pudełko.
-Zawsze mówiłaś, że chcesz spróbować pizzy włoskiej tak jak francuskiego croissanta.
Uśmiechnął się i podał mi talerz z trójkątnym kawałkiem jedzenia.
-Dziękuję. Jesteś kochany.
Zaśmiałam się widząc jak George się rumieni. Zawsze był lekko nieśmiały mimo, że -powiedzmy szczerze- jest przystojny. Bardzo przystojny.
-No to teraz się spowiadaj. Co za typek cię odwiózł?- Zapytał biorąc gryza pizzy.
Opowiedziałam mu wszystko zaczynając od wyścigu i kończąc na umowie z Niall'em.
-Wow. Nadal zarabiasz na tych wyścigach?
-Jak widać.- Wzruszyłam ramionami i napiłam się zimnego napoju.
-Czekaj. Skoro on chce cię tylko całować to da się z tego wybrnąć.
-Jak?
-Wystarczy, że znajdziesz sobie chłopaka. Ten cały Niall chyba będzie miał resztki honoru aby nie tykać czyjejś dziewczyny.
-Niezapominajmy o sprzedaży.
-Uh. No tak. Ale obiecał ci, że cię nie kupi. Jakaś nadzieja jest.
-No w sumie masz racę. Ale kto chciałby chodzić z takim czymś jak ja.
-Każdy! Jesteś piękna!- Rzucił i zarumienił się jeszcze bardziej. Chciałam coś powiedzieć ale przerwał mi dzwonek do drzwi.
Dzięki Bogu! Nie wiedziałam co powiedzieć.
Podniosłam się z miejsca ale George powstrzymał mnie ruchem ręki.
-Ja pójdę.
Geo szybko zniknął za ścianą a ja podeszłam do drzwi kuchni i nasłuchiwałam jego rozmowy z Niallem.
-Kim jesteś?- Usłyszałam warknięcie blondyna.
-George Shelley. Chłopak Van.
-Chłopak? Śmieszne. Gdzie ona jest?
-Posłuchaj. Nie obchodzi mnie czy mi wierzysz czy nie. Van to moja dziewczyna i zapomnij o twojej głupiej umowie i cholernym pomyśle kupienia jej!
Wow. To George jest taki odważny?
-Mam cię gdzieś. Wiem, że nie jesteś jej chłopakiem. A teraz przepuść mnie bo chcę z nią porozmawiać.
Słyszałam jak Niall popycha Georga na co ten uderzył z hukiem w ścianę.
-Vanessa! Gdzie jesteś?- Chłopak krzyknął na cały dom.
-Zostaw ją w spokoj...
-Kazałem ci się zamknąć!- Kolejny krzyk.
-Zostaw go w spokoju!- Warknęłam wychodząc na korytarz.
Niall momentalnie na mnie spojrzał. Jego oczy pokazywały jego wewnętrzny gniew. Ruszył w moją stronę a ja cofałam się z każdym jego krokiem w moją stronę.
-Bronisz go?- Warknął stając naprzeciw mnie gdy ustałam na pierwszym stopniu schodów.
-Tak. Bronię go. A wiesz dlaczego? Nie jest pustym, bogatym dzieciakiem takim jakim jesteś ty. Od dziecka byłeś rozpieszczany i dostawałeś wszystko co miało cenę. Tak samo chcesz dostać mnie ale ja nie jestem na sprzedaż. Twoje ego nie wytrzymuje gdy ktoś ci coś odbiera. Jesteś popierdolonym biznesmenem, który nie zrobił nic by zdobyć choć złamany grosz a wywyższasz się ponad wszystkich. To, że...
Auć! Mój policzek!
Upadłam na ziemię pod siłą mocnego i niespodziewanego uderzenia. Piszczało mi w uszach a policzek strasznie piekł.
Co się właśnie stało?
-Vani. Vani powiedz coś.- Usłyszałam głos Georga a po chwili chłopak trzymał moje ramiona kierując mój wzrok na swoją twarz. Za nim zauważyłam Nialla, który stał osłupiały wpatrując się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Weź go stąd.- Szepnęłam przylegając do przyjaciela w bezpiecznym uścisku.
-Wyjdź!- Zwrócił się do blondyna ale ten stał dalej w miejscu.
-Vanessa przepraszam! Nie chciałem! Nie wiem dlaczego to zrobiłem! Ja... Ja... Ja cię kocham. Przepraszam. Wybacz mi.
Obserwowałam jak szybko wybiega z mieszkania. Przytuliłam się do Georga mocniej i zaciągałam się jego zapachem.
Cudnie pachnie.
Wow! Stop! Co ty gadasz! Ogarnij się!
-Przepraszam. To moja wina.
Geo pocałował moje włosy i jeszcze mocniej mnie do siebie przycisnął sadzając na swoich kolanach.
-Wcale nie. On jest głupi.
-Wierzysz mu? Z tym, że cię kocha?
-Nie. Na pewno powiedział tak żebym mu wybaczyła. Wiesz, tradycja.
-Uh. No tak. Umm. Chcesz obejrzeć jakiś film?
*22.10*
-Idę spać.
Odsunęłam się od Georga i ruszyłam po schodach do pokoju. Dzięki temu, że wcześniej się przebrałam rzuciłam się na łóżko i otuliłam kołdrą.
-Mogę spać z tobą?
George położył się obok mnie i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej.
-Już śpisz.- Zaśmiałam się i przytuliłam się do poduszki.-Branoc Gugi.
-Dobranoc Vani.
Uśmiechnęłam się wiedząc, że zasypiam przy jednej z najważniejszych osób w moim nędznym życiu.
~*~
Georga możecie zobaczyć w zakładce 'Bohaterowie'.
Rozdział jest nudny, wiem, ale nic na to nie poradzę.
Potraktujmy to jako prezent na walentynki :D

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc tak:
    Mogę ci pomóc w rozgłośnieniu bloga.
    Ale po pierwsze
    1. włącz "anonima"
    2. wyłącz weryfikację obrazkową.
    3. Ściągnij szablon, aby blog przyciągał.
    jak chcesz opublikuje bloga na swoich. bo jest naprawdę fajny. jednej dziewczynie juz pomogłam i zyskała kilku czytelników. A że lubię pomogać, to mogę pomóc i tobie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietne jest :D powodzenia w dalszym pisaniu
    MAlinowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Co teraz będzie z Van? Tmtmmtmm Nutka grozy xDD
    -Biała :*

    OdpowiedzUsuń