piątek, 21 lutego 2014

Chapter ten.

-Vani. Vani!
Jęknęłam i otuliłam się ciepłą kołdrą, która pachniała Georgem.
A skoro mowa o Georgu. To on papla mi nad uchem.
-Vanessa już 10 spóźnisz się do szkoły.
-Już się spóźniłam, nie idę.
-Okej, jak chcesz. Ja idę zrobić śniadanie.- Oznajmił i wyszedł z pokoju.
-Mhym.- Mruknęłam w przestrzeń i wtuliłam się w poduszkę.
Gdy już przysypiałam do moich uszu dotarł dźwięk dzwonka na co podskoczyłam, budząc się.
Co za idiota śmie mnie budzić?
-Vani do ciebie!- George krzyknął chcąc abym zeszła na dół.
Zwlokłam się powoli z łóżka i zakładając dresy ruszyłam do drzwi.
-Zayn? Co tu robisz?- Zapytałam przyglądając się mulatowi, który trzymał w rękach pudełko czekoladek, a przy jego nogach stał ogromny kosz z czerwonymi różami.
-Niall kazał mi je przywieść. Nie wiem co zrobił, ale wiem, że strasznie żałuje. Widać to po nim.
Wcisnął mi w ręce czekoladki i postawił kosz w korytarzu, po czym pożegnał się i odjechał.
Zapytam. Co?
-Kto to był?- Zapytał George zabierając mi czekoladki i otworzył je wkładając jedną do ust.
-Zayn. Szofer Nialla. Nie. Jest miły.- Zapewniłam widząc jak otwiera pełne czekolady usta.
-Mam nadzieję. Mam dla ciebie kanapki. Chodź.
Objął mnie ramieniem w tali i zaprowadził do kuchni.
-Jedz a ja postawię gdzieś te kwiaty. Jak wrócę talerz ma być pusty!- Rozkazał i wrócił na korytarz.
Widzicie, George wie o moich problemach i mimo, że wie, że nie lubię jeść prawie zawsze zmusza mnie do tego. Ale w jego towarzystwie zazwyczaj zjadam podstawione mi przez niego...przekąski. Gdy widzi jak jem oczy tak pięknie mu się świecą i szczerzy się sam do siebie. Czuję, że w środku odczuwa taką radość jakby wygrał na loterii.
I za to właśnie go kocham.
-Hej Van. Tu był liścik.
Wszedł do kuchni i podał mi biały prostokącik.
Gdy zobaczył mnie z kanapką w ręku, której mały kawałek ugryzłam, uśmiechnął się szeroko z błyskiem w oku.
Ha! Mówiłam!
Spojrzałam na kartkę.
"PRZEPRASZAM! PROSZĘ WYBACZ MI!"
Czarne, drukowane litery odznaczały się na białym tle.
-Wiesz co. Jednak zawieź mnie do szkoły.
***
-Vanessa! Vanessa, stój!- Niall krzyczał na cały korytarz gdy szłam dość szybkim krokiem w stronę klasy biologicznej.
-Czego chcesz?- Syknęłam gdy mnie dogonił.
-Był u ciebie Zayn?
-Tak. Dzięki za czekoladki. Bardzo smakowały Georgowi.
W szybkim tempie doszłam do sali zostawiając chłopaka na korytarzu.
Znowu jest kujonem.
Ma grzywkę, okulary, koszulę, jakieś dziwne spodnie i trampki.
Czyli jego styl kujona.
Siadając na swoim miejscu, w ostatniej ławce wyciągnęłam z torby notatnik i zaczęłam w nim coś bazgrolić.
Od rysowania odciągnęła mnie nauczycielka.
-Vanessa. Wymień cztery płaty mózgu.- Rozkazała uśmiechając się głupio.
-Czołowy, skroniowy, ciemieniowy i potyliczny.- Odpowiedziałam i patrzyłam jak jej uśmiech powoli znika.
Jeszcze o coś mnie zapyta. Poczekaj moment.
-Czym wypełnione są komory mózgowe?
Ha! Wiedziałam!
-Płynem mózgowo-rdzeniowym.
-Istota biała i szara na półkulach mózgowia?
-Każda z półkul zawiera zewnętrzną warstwę istoty szarej, zwanej korą mózgową oraz wewnętrzną warstwę istoty białej.- Wyrecytowałam a wszyscy w klasie patrzyli na mnie ze zdziwieniem
Nie jestem głupia, pedały.
-Za co odpowiada płat polityczny.. Przepraszam! Potyliczny?
-Płat POTYLICZNY odpowiada za widzenie, analizę koloru i ruchu oraz skojarzenia wzrokowe.- Zaakcentowałam nazwę płatu, wytykając jej błąd.
-Dobrze. Postawię ci piątkę za odpowiedź.
Na sam koniec lekcji. Mądrze.
Równo z dzwonkiem wyszłam z klasy i pomaszerowałam do szatni aby przebrać się na wf. Dwa wf-y i do domu.
Jest!
Ubrałam krótkie spodenki i białą bokserkę, po czym wyszłam na boisko aby porzucać piłką do kosza. Zabrałam jedną z siatki i zaczęłam ćwiczyć dwu takt i rzuty.
Po chwili rozbrzmiał dzwonek a na boisku znalazła się cała moja klasa.
Pani Cox pewnie znowu nie przyszła i mamy lekcje z jej mężem.
Lekcja z Cox'em równa się "Rób co chcesz tylko siedź na boisku!"
-Hej Van.- Usłyszałam za sobą czyjś głos. Złapałam piłkę, która przed chwilą z gracją wpadła do kosza i odwróciłam się.
-Cześć.- Mruknęłam do grupki dziewczyn i czekałam aż któraś coś powie.
-No bo Kate mówiła, że ty znasz Nialla Horana a on jest właścicielem naszego ulubionego ce...
-Nie znam takiego.- Wzruszyłam ramionami kończąc rozmowę i ruszyłam w stronę trybun aby zadzwonić do Georga, żeby do mnie przyjechał.
***
-Vani!
Uniosłam głowę i spojrzałam uśmiechniętego przyjaciela.
-Hej George.- Mruknęłam i kolejny raz potarłam moje ramiona.
Pięć minut temu było gorąco, a teraz wygląda jakby miało lać.
Proszę państwa! Tylko Londyn!
-Zimno ci?- Zapytał siadając obok i położył dłoń na moim udzie ale momentalnie ją zabrał czując jak zimna jest moja noga.
-Bardzoo.- Przeciągnęłam i objęłam się ramionami.
-Masz zmarźlaku.- Zaśmiał się i okrył mnie swoją bluzą.-Lepiej?
-Mhym.- Pokiwałam głową i włożyłam ręce do rękawów i zapięłam zamek.-Tobie nie będzie zimno?
-Nie, jeżeli mnie przytulisz.- Uśmiechnął się słodko i wyciągną do mnie ramiona. Zaśmiałam się i mocno się do niego przytuliłam od razu czując się cieplej.
-Dlatego zadzwoniłaś? Bo ci zimno?
-Niee. Nie ma naszej nauczycielki, więc nudziłabym się. Ale zyskanie twojej bluzy to plus.
-Aha.
-Może pogramy?
-Z tobą zawsze.
Wstałam z ławki łapiąc moją piłkę i podeszłam do kosza celnie nią w niego trafiając.
Z boiska wywiało prawie wszystkich. Zostaliśmy tylko my, kilku chłopaków palących papierosy, para całująca się przy ścianie i... Niall. Siedział na jednej z ławek i przypatrywał się nam jakby pilnując abyśmy nie zrobili czegoś niestosownego.
-A teraz patrz na mój popisowy numer.
George wykonał szybki bieg z połowy boiska, dwutakt i wrzucił piłkę do kosza łapiąc się obręczy i wisiał na niej przez chwilę.
-Też tak umiem.
-Mhym. Już to widzę.
-Zaraz się przekonasz.
-Tak, tak. Jak coś to cię złapię.
Ustał pod koszem. Rozpędziłam się kozłując piłkę i wykonałam trafny dwutakt, ale do złapania obręczy trochę mi zabrakło i upadłam plackiem na przyjaciela, który chyba specjalnie się przewrócił.
-Haha. Mówiłem.
-Przymknij się.
-Okej, okej. Może zagramy mały meczyk?
-Jasne.
-Czekaj. Teraz się założymy.
-Okej. Więc... Wiem! Jeśli wygram zabierzesz mnie ze sobą następnym razem do Włoch.
-Dobrze. A jeśli ja wygram, pocałujesz mnie.
-E. Co?
-Pocałujesz mnie. Tu. Po meczu.
-Umm... Okej?
-Dobra. To zaczynamy.
Wyrwał mi piłkę z ręki i popędził z nią na drugi koniec boiska, celnie trafiając do kosza.
-Żul.- Mruknęłam kiedy przebiegł obok mnie śmiejąc się i podał mi piłkę kozłem. Stałam z nią chwilę w miejscu a po chwili ruszyłam biegiem w stronę kosza. Rzuciłam piłkę widząc, że George mnie dogonił ale szybko wyciągnął rękę i odbił ją przed zetknięciem z tablicą.
-To nie fair! Jesteś wyższy!
I tak wyglądał cały mecz.
Wynik? 10 do 4.
Dla Georga.
Jak zdobyłam te cztery punkty?
Miałam żuty wolne, ponieważ George złapał mnie za biodra i odebrał mi piłkę, co po długiej kłótni uznaliśmy za faul.
Właściwie ja uznałam.
-Moja nagroda Vaniii.- Przeciągnął słodko podchodząc do mnie.
-To nie fair! Ja chcę do Włoch!
-Vani ja czekam.
Ustałam na czubkach jego butów i cmoknęłam go w policzek odsuwając się powoli od niego ze śmiechem.
-Ej! No to chociaż daj jeszcze w drugi.
Nadstawił drugi policzek i popukał go palcem.
Pokręciłam głową i ponownie do niego podeszłam. Gdy moje usta miały dotknąć jego policzka, niespodziewanie odwrócił głowę i nasze usta się zetknęły. Pisnęłam i chciałam się odsunąć, ale objął mnie w tali i przysunął bliżej siebie pogłębiając pocałunek.
Kto by pomyślał. Dobrze całuje. Bardzo dobrze.
Przez chwilę chciałam oddać pocałunek ale w porę się opamiętałam i odepchnęłam go od siebie.
***
Wyszłam ze szkoły szczęśliwa, że na dziś to już koniec tortur.
Gdy tylko weszłam na parking szkolny w oczy rzuciło mi się zbiorowisko ludzi. Chcąc nie chcąc musiałam obok nich przejść, aby dostać się do samochodu Georga. Mijając grupkę zauważyłam, że otaczają oni dwójkę szarpiących się chłopaków.
Brązowe loki i blond grzywka.
O nie!
Przepchnęłam się przez ludzi do samego środka i chciałam przerwać szarpaninę chłopaków ale zdawali się nie zwracać na mnie uwagi.
-Nie masz u niej szans po tym co zrobiłeś. Jakieś durne kwiatki nie pomogą.
-A bo ty coś o niej wiesz.
-Wiem. I to dużo. Jest moją przyjaciółką i przyszłą dziewczyną.
Z jego ostatnim wypowiedzianym słowem na jego twarzy wylądowała pięść blondyna.
-Chłopaki!
Nie zwrócili na mnie uwagi. George otrząsnął się powracając do rzeczywistości i oddał cios Niall'owi.
-George!
Znowu to samo.
-Wybaczcie ludzie za wasze uszy. Aaaaaaaaaaa!- Zaczęłam krzyczeć najgłośniej i najpiskliwiej jak tylko umiałam.
George i Niall zatkali swoje uszy i spojrzeli na mnie zszokowani a całe zbiorowisko rozeszło się.
No.
-Cholera, Van!- Warknął Niall gdy przestałam piszczeć.
-Odbiło wam. George jedziemy do domu!- Rozkazałam łapiąc chłopaka za rękę i ciągnąc go do samochodu.
-Ale Van.- Mówi i próbuje mnie zatrzymać.
-A!- Wystawiam przed jego twarz wskazujący palec uciszając go.
-Dziś jest wyścig, więc w nocy mnie nie będzie i może będziesz musiał przyjechać po mnie rano, ale to się zobaczy.
-Co? Nie, nie pozwalam ci iść na żaden wyścig!
-George ogarnij się. Tyle razy już brałam w tym udział i nic mi się nie stało, więc czemu dziś miałoby być inaczej? Wszystko będzie dobrze.- Zapewniłam go ale nadal wydawał się nie przekonany.
*Niall's POV*
-Czemu tak wyglądasz?- Zapytał ojciec gdy tylko mnie zobaczył.
-Ciebie też miło widzieć.- Mruknąłem sarkastycznie siadając na kanapie.-Vanessa powiedziała, że jestem rozpieszczonym biznesmenem, więc oto jestem inny.- Wyjaśniłem wycierając chusteczką krew, która leciała z mojej wargi.
-A dlaczego leci ci krew?
-Pobiłem się z jej przyjacielem.
-Dlaczego?
-Wkurzył mnie, okej?- Warknąłem.-Mieliśmy o czymś pogadać.
-A tak. Dzwoniłem do Maxa.
-Co? Czemu?
-Widzę, że nie dajesz sobie z nią rady. Musisz mieć kobietę.
-Okej. Kiedy wszystko załatwi?
-Vanessa dziś znowu będzie na wyścigu. Max zgłosił do niego najlepszych ze swoich ludzi i jeśli któryś wygra, wybierze ją. Wtedy ją uśpią i przywiozą do twojego domu. Musisz tam na nich czekać. Opłaciłem wszystko, ty tylko musisz podpisać akt własności i umowę. Wtedy już nieodwołalnie będzie twoja.- Uśmiechnął się kończąc, a ja się wyszczerzyłem.
Moja.
~*~
Jak widać Niall jest trochę... psychiczny (?) jeśli chodzi o Vanessę, ale tak mniej więcej ma być.
Dziękuję za komentarze :D
Do następnego.

4 komentarze:

  1. Opowiadanie naprawdę jest ciekawe i nie wiem czemu nie masz komentarzy pod rozdzialami :c Niall naprawdę zachowuje się czasem psychicznie, i nie zawsze mi się to podoba :/ Czekam na kolejny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział świetny! strasznie podoba mi się fabuła tego bloga :D kiedy next? Nie moge sie doczekać *.* -Ell

    OdpowiedzUsuń
  3. genialne opowiadanie :) podasz swojego tt?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wooow. Niall mnie przeraża O.o
    -Biała :*

    OdpowiedzUsuń