wtorek, 25 lutego 2014

Chapter eleven.

-Van nadal myślę, że to idiotyczne.- George mruknął kolejny raz próbując namówić mnie na zrezygnowanie z wyścigu.
-George, mówiłam ci, że nic mi nie będzie. Dużo dziewczyn jest tu nagrodami i nie jest pewne, że będę to akurat ja.
-Ale sama mówiłaś, że ciebie wybierają najczęściej.
-A ty wybrałbyś mnie czy pomarańczową twarz i brązową skórę?
-Cie... Aha. Okej. Rozumiem.
-I dobrze bo właśnie się zaczyna.
Niektórzy z kierowców byli nowi, a niektórych już dobrze znałam. Takich jak Harry, który podąża właśnie w naszą stronę. Jęknęłam w duchu.
-Witaj Vanessa. Dziś przyszłaś z obstawą?- Prychnął patrząc z pogardą na Georga, który mocniej zacisnął palce na mojej dłoni czując się niepewnie w towarzystwie Harry'ego.
-Nie. George to mój... Chłopak. Przyszedł ze mną pooglądać wyścigi.
-Czyli dziś nie jesteś do wygrania? Kurczę. Będę musiał zadowolić się jedną z tych mandarynek.- Jęknął i spojrzał na kilka wspomnianych dziewczyn, które machały do niego i puszczały mu oczka.
Żałosne.
Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę lini startu ciągnąc za sobą Georga.
-Czemu powiedziałaś mu, że nie jesteś do 'wygrania'?
-Nic takiego nie powiedziałam.
-Przecież... Aaaa.. To ten idiota o którym mówiłaś?
-Dokładnie.
***
Ostatnie okrążenie starego toru wyścigowego a na czele samochód Harry'ego. Nie wiadomo dlaczego George cieszy się z tego powodu.
Harry przekracza linię mety i dumny wysiada z samochodu.
Podnosi ręce w górę w oznace tryumfu i szczerzy się do wszystkich.
Podchodzi do niego Jack z plikiem pieniędzy i wręcza mu je chcąc odejść ale zostaje zatrzymany przez bruneta. Pyta go o coś a wzrok ich obojgu spoczywa na mnie. Jack odpowiada mu nadal patrząc na mnie a z ruchu jego warg mogę wyczytać słowa "Tak, jest".
Fuck. Wydał mnie.
Harry z szerokim uśmiechem rusza w moją stronę i chowa pieniądze do kieszeni stając naprzeciwko mnie.
-Wiesz, że nie ładnie kłamać?- Zapytał unosząc brwi ku górze.
-Ale ja nie skłamałam. To ty jesteś tak tępy i zrozumiałeś wszystko inaczej.- Uśmiechnęłam się słodko a jego szczęka stała się wyraźniejsza, gdy ją zaciskał.
-Dość gadania. Idziemy.- Szarpnął mój nadgarstek i pociągnął za sobą. Wbiłam trampki w ziemię stając w miejscu i odwróciłam się do Georga.
-Jedz do domu. Wrócę rano.- Uśmiechnęłam się pocieszająco do brązowookiego, ale ten tylko wygiął twarz w grymasie i pokiwał głową.
Ruszyłam za Harrym do jego samochodu ciekawa jego zamiarów.
***
Głośna muzyka uderzała w moje uszy, gdy obracałam się na wysokim stołku popijając dziesiątego drinka. A może to już piętnasty? Sama nie wiem.
Harry gdzieś zniknął. Tym lepiej dla mnie.
-Hej mała.- Usłyszałam męski głos tuż przy moim uchu. Odwróciłam się do chłopaka z szerokim uśmiechem i rozpoznałam jego czarną grzywkę.
-Maksio?- Zachichotałam i położyłam ręce na jego ramionach.-Idziemy zatańczyć?- Zeskoczyłam z krzesełka i chwyciłam jego rękę machając nią w przód i w tył.
-Ty kotku idziesz spać.- Uśmiechnął się szeroko i wyjął coś z kieszeni.
-Spać?- Zapytałam zanim przyłożył mi śmierdzącą szmatkę do twarzy. Moje oczy powoli zaczęły się zamykać a ciało opadło w jego ramiona.
-Dobranoc.
*Niall's POV*
-Że co kurwa?!
-No przecież mówię! Jakiś lokaty rzucił się na mnie a potem wziął ją ze sobą!
-Kurwa.- Mruknąłem i przeczesałem włosy ręką. Jebany George! -Dobra. Przenosimy wszystko na inny termin.
-Jaki?
-Nie wiem! Skontaktujemy się. Możesz iść.
-Okej. Nara.
Idiota.
*Vanessa's POV* *10.42 am.*
-Ja pierdole. Moja głowa.- Mruknęłam masując całą czaszkę.
-Haha. O smerfetko.- Usłyszałam nad sobą śmiech.
-Gugi? I nie nazywaj mnie tak.- Otworzyłam powoli oczy i utkwiłam je w brązowych tęczówkach przyjaciela.
-Przepraszam, zapomniałem. Mam coś dla ciebie.- Podał mi tabletkę i szklankę wody.
-Dzięki. Jesteś kochany.
Jak ja uwielbiam, gdy on się rumieni. Tak słodko.
-Jest jeszcze coś.- Oznajmił już mniej zadowolony i wyszedł, aby po chwili wrócić z ogromnym misiem.
-Co to jest?- Otworzyłam szeroko oczy, gdy oparł go o ścianę.
-Michu.- Zaśmiał się i poprawił mu wielką kokardę.
-Przecież to ma z dwa i pół metra! Skąd to masz?
-Ten sam chłopak co wczoraj przywiózł go niedawno. I masz jeszcze list.
Podał mi białą kopertę i wyszedł oznajmiając, że przyniesie mi śniadanie.
"Droga Vanesso.
Przepraszam za moje zachowanie w szkole. I jeszcze raz za to co stało się w twoim domu.
Ten miś... Przyznaję to dziecinne, ale wiem, że lubisz misie czy SpongeBoba Kanciastoportego. To urocze.
Naprawdę nie wiem co wstąpiło we mnie wczoraj i dziś.
To, że Cię... Nie przejdzie mi to przez gardło i nie dam rady tego napisać... Po prostu nie wiem. O Georgu mówisz tak miło i w ogóle. A do mnie nie masz zaufania, ale nie dziwię się temu, i nie znasz mnie na tyle aby mnie polubić tak jak jego. Widziałem jak się całowaliście. Wtedy, wierz lub nie, pękło mi serce.
Dlaczego jego pocałunek był dla Ciebie lepszy od mojego?
Był delikatny? Jeśli tak to też mogę się postarać aby taki był.
Ale wracając do tematu, którym jest wybaczenie mi, danie drugiej szansy.
Proszę Cię tylko o to.
Wiem, że odrazę czujesz też z powodu sprzedaży, ale obiecałem Ci, że tego nie zrobię i nie zrobię, choć mój ojciec na mnie naciska.
Więc... To chyba wszystko co chciałbym Ci powiedzieć w tym liście... Tak raczej wszystko.
Jeśli się zastanowisz, lub będziesz chciała po prostu porozmawiać przyjdź do mojego biura. Jestem tam aż do 22, a Ty będziesz wyczekiwana przez cały dzień.
Proszę, zastanów się.
Love U
Niall x"
*4 h później*
-Jesteś pewna?- Zapytał brunet, gdy staliśmy pod ogromnym wieżowcem.
-Tak, na pewno. Jeśli chcesz to możesz jechać. Zadzwonię w razie czego.
-Poczekam.
Przytaknęłam i weszłam do budynku przez rozsuwane drzwi.
W oczy rzuciła mi się młoda sekretarka siedząca za recepcją.
-Dzień Dobry!- Przywitała się wesoło.
-Cześć.- Uśmiechnęłam się do niej lekko opierając łokcie na blacie przede mną.-Czy Niall ma czas?
-Pan Horan aktualnie jest na zebraniu... A kim pani właściwie jest?
-Vanessa Evans..
-Oh. W takim razie przepraszam. Pan Horan kazał zaprowadzić panią do jego gabinetu. Chodźmy.
Wstała z krzesła i ruszyła do windy a ja za nią. Wcisnęła numerek 35 a metalowe drzwi zasunęły się.
Winda szybko dojechała na sam szczyt otwierając się. Ruszyłam za sekretarką do podwójnych drzwi, a ona je przede mną otworzyła.
-Pan Horan przyjdzie za 10 do 15 minut. Prosz...
-Lub już.- Przerwał jej głos blondyna stojącego za nami.
-Ou. Tak.- Blondynka speszyła się i szybko zniknęła z zasięgu naszego wzroku.
-Jednak przyszłaś.- Niall popatrzył na mnie szczęśliwie i dłonią wskazał na kanapę przy oknie zachęcając mnie abym usiadła.
-Jak widać.- Mruknęłam i usiadłam na wskazanym miejscu.-Więc...
-Moment! Mam coś dla ciebie.- Uśmiechnął się szeroko i wybiegł z gabinetu.
Znowu?
~*~
Nudny, wiem.
Krótki, wiem.
Żalowy, wiem.
I inne obrazy, wiem.
Dziękuję za komentarze :D
Na specjalne życzenie anonima, mój TT: https://twitter.com/ajlovguma
Do następnego.

4 komentarze:

  1. Jejciu jejciu jejciu *_* mam nadzieje, ze mu przebaczy :) i ciekawe co znowu dla niej ma xd ogolnie ciekawie ale jak już wspomnialas krotko :c chcemy dluzsze rozdzialy yeey :) zycze weny x

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie długość rozdziałów jest ok ale mogłyby pojawiać się częściej :) rozdział jak zawsze świetny! Ciekawe co Niall ma dla Vani :3 weny :***

    OdpowiedzUsuń
  3. omg kocham pisz szybko nexta xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech ona mu wybaczy!! I potem będą sobie żyli długo i szczęśliwie xDDD
    -Biała :*

    OdpowiedzUsuń