piątek, 7 lutego 2014

Chapter eight.

Bip. Bip. Bip.
Upierdliwe dźwięki budzika wyrwały mnie ze snu. Przekręciłam się na drugi bok zakrywając głowę poduszką.
Bip. Bip. Bip.
-Niall wyłącz ten cholerny budzik!- Warknęłam na chłopaka obejmującego mnie w tali. Nawet się nie poruszył.
Jęknęłam podpierając się o blondyna i wyciągnęłam rękę uderzając w budzik.
Spanie tylko około czterech godzin dało się we znaki i upadłam na chłopaka, gdy moja ręka nie mogła utrzymać ciężaru mojego ciała.
-Wiedziałem, że na mnie lecisz ale nie wiedziałem, że aż tak bardzo.- Zaśmiał się Niall a jego klatka piersiowa zatrzęsła się podemną.
-Pierdol się.- Warknęłam i przeturlałam się spowrotem na moje wcześniejsze miejsce.
-Chętnie ale tylko z Tobą.- Wymruczał do mojego ucha i przygryzł jego płatek.
-Spadaj.- Mruknęłam i ręką odepchnęłam jego głowę.
-Ale dokąd mam spadać?- Zaśmiał się i objął mnie ramionami w tali kładąc głowę na moim ramieniu.
Jest aż tak głupi czy tylko udaje?
-Na dno oceanu.
-Wolę plażę.
-A ja dno, bo można się utopić.
-Ależ ty optymistyczna.- Zadrwił na co wzruszyłam ramionami i przetarłam twarz dłońmi.
***
Gdy tylko przekroczyliśmy próg szkoły każda para oczu była wlepiona tylko w nas.
Czy to dlatego, że Niall trzyma moją rękę?
Czy to dlatego, że jego biała koszulka idealnie opina jego mięśnie i cudownie współgra z czarnymi rurkami i białymi Nike?
Czy to dlatego, że nie ma kujonek a jego włosy są postawione do góry, nie opadając na czoło i nikt go nie poznaje?
Czy to dlatego, że moja koszulka razi w oczy swoją neonową zielenią?
Czy to dlatego, że mój full cap ma ćwieki i idealnie pasuje do moich niebieskich włosów?
Czy to dlatego, że super dopasowałam białe Nike pasujące do czarnych rurek i neonowe sznurowadła pasujące do bluzki?
Może...

Wstukałam kod do szafki i wyjęłam z niej książki potrzebne na angielski.
-Jak to się stało, że teraz masz szafkę obok mojej?- Spojrzałam zdziwiona na Nialla, który trzymał w dużej dłoni te same książki co ja i opierał się o swoją szafkę, uważnie mi się przyglądając.
-Pieniądze załatwią wszystko, Smerfie.- Zaśmiał się a ja przewróciłam oczami.
-Paszczur.
Odwróciłam się do niego plecami chcąc iść do klasy, ale przede mną stanęła Kate i jej dwie, równie puste 'przyjaciółeczki' - Brook i Tina.
-Hej Vaaaan. Może przedstawisz nam swojego kolegę?- Kate zatrzepotała rzęsami próbując być pociągająca.
Wybuchnęłam śmiechem prosto w jej twarz.
-Chyba te wszystkie kosmetyki i farby przeżarły ci mózg, bo jesteś jeszcze bardziej tępa niż ostatnio.- Zaśmiałam się a ona przybrała 'dumną' postawę.-Powiedz bidulko... Ile farb zeszło na to siano i twoje szare komórki, że tak je zniszczyło?- Udawałam zatroskanie pokazując na jej włosy, ale na mojej twarzy widniał uśmiech, więc trochę to nie wyszło.
-Dla twojej wiadomości moje włosy są najpiękniejsze w szkole.- Zarzuciła kosmyk prawie białych włosów za ramię.
-Zwątpiłbym bo właścicielka takowych stoi właśnie przed tobą.- Odezwał się Niall stając obok mnie i obejmując ramieniem w tali.-I dla przypomnienia jestem Niall. Niall Horan.- Zadrwił a oczy trzech dziwek się rozszerzyły.
-Ten Niall Horan? Właściciel Horan Corporation?- Zapytała z nie dowierzaniem Brook.
-Tak.- Szepnął drwiąco chłopak i ruszył ze mną w stronę klasy.
-Dziś o dwunastej muszę jechać na ważne spotkanie, więc zobaczymy się dopiero w domu, ale przyjedzie po Ciebie jeden z kierowców.- Oznajmił siadając obok mnie w ostatniej ławce akurat gdy zabrzmiał dzwonek.
-Zayn?- Zapytałam patrząc na niego z nadzieją.
Zayna poznałam wczoraj ale jest bardzo fajny.
-Tak... Raczej Zayn.- Mruknął a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
***
-Dzień dobry Vanesso.- Zayn uśmiechnął się lekko i otworzył dla mnie tynie drzwi Range Rovera.
-Nie 'Dzień dobry' tylko cześć. Cześć Zayn.- Zaśmiałam się i zamknęłam drzwi samochodu podchodząc do przednich i siadając na miejscu pasażera.-Dziś siedzę z tobą z przodu.- Uśmiechnęłam się do niego gdy stanął obok mnie.
-Pan Horan powiedział, że masz siedzieć z tyłu.- Mruknął nie chcąc być niegrzecznym.
-Pan Horan, pan Horan. Niall nie jest pępkiem świata. Wsiadaj i jedziemy do Starbucksa na kawę, bo szkoła jest wyczerpująca.- Pochyliłam się i otworzyłam drzwi kierowcy.
-Ale pan Ho...
-Mam gdzieś co powiedział Niall. Jedziemy na kawę. Proszę.- Warknęłam pierwsze zdanie a przy drugim zrobiłam słodką minkę.
Zayn westchnął i obszedł samochód siadając na miejscu kierowcy.
-Dziękuję.- Uśmiechnęłam się do niego.
Przez całą drogę wpatrywałam się w szybę. Wyglądało to jakbym głęboko nad czymś myślała ale moja głowa była pusta. Czując wibrację w kieszeni wyciągnęłam z niej telefon by odczytać wiadomość.
"-Niall-
Gzie jesteś? Powinnaś być w domu od trzech minut!"
Skąd ja mam jego numer? Skąd on ma mój? Trzy minuty? Serio?
"-Van-
Jadę do Starbucksa z Zaynem."
"-Niall-
Wracaj natychmiast do domu! W tej chwili!"
"-Van-
Zmuś mnie."
Schowałam telefon do kieszeni i wysiadłam z samochodu podążając do drzwi kawiarni. Gdy tylko przekroczyłam próg wszystkie spojrzenia skupiły się na mnie ale bardziej na moim towarzyszu.
Tak będzie ciągle?!
Podeszłam do lady przy której stała drobna brunetka patrząca na Zayna ze strachem.
-Poproszę czekoladowe cappuccino.- Uśmiechnęłam się do niej zanim przeniosła wzrok na Zayna.
-Dla mnie zwykła czarna z cukrem.- Mruknął miło.
-Czekoladowe cappuccino i czarna z cukrem.- Upewniła się zapisując zamówienia na karteczce.-To razem 12.30.-Spojrzała na nas niepewnie. Włożyłam rękę do kieszeni w poszukiwaniu pieniędzy ale wyprzedził mnie Zayn kładąc dwudziesto funtowy banknot na ladzie.
-Reszty nie trzeba.- Oznajmił i ruszył w stronę stolika przy oknie. Usiadłam naprzeciw niego i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie znajdując w nim nic ciekawego skupiłam uwagę na Zaynie.
-Od kiedy pracujesz dla Nialla?- Zapytałam zwracając na siebie jego uwagę.
-Od siedmiu miesięcy.- Mruknął i odwrócił wzrok skupiając go na jednej z kelnerek.
-Podoba Ci się?- Zapytałam głupkowato. Zayn chciał odpowiedzieć ale wyglądywana przez niego kelnerka podeszła do stolika stawiając na nim nasze kawy i uśmiechając się dyskretnie do Zayna. Po sekundzie odeszła odprowadzana przez wzrok mulata.
-Idź po jej numer.- Zaśmiałam się przez co spojrzał na mnie dziwnie.
-Co? Nie.. Ja.. Nie..- Jąkał się próbując się wymigać.
-Idź!- Rozkazałam ze śmiechem. Pokręcił głową wstając od stolika i pewnym krokiem ruszył do baru przy którym aktualnie stała blondynka. Obserwowałam ich patrząc jak dziewczyna chichocze i rumieni się.
-Przepraszam.- Usłyszałam obok niepewny głos. Odwróciłam głowę i ujrzałam tę samą brunetkę, która przyjmowała nasze zamówienia.-Ty jesteś Vanessa Evans?- Zapytała lustrując mnie niepewnym spojrzeniem.
-Tak, i co z tego?- Odparłam biorąc łyk kawy.
-Twoja przyjaciółka, Hannah ona miała wczoraj wypadek i prosiła żebyśmy cię poinformowały gdy cię zobaczymy.- Oznajmiła niepewnie. Moje oczy się rozszerzyły. Szybko wstałam z miejsca i podbiegłam do Zayna.
-Później tu wrócisz jedziemy do szpitala.- Pociągnęłam go za rękę i jak burza wybiegłam z kawiarni. Otwierając drzwi buchnęłam w kogoś za nimi i upadłabym gdyby nie Zayn który mnie złapał.
-Gdzie ci się tak spieszy?- Zapytał z lekką drwiną Niall.
-Nie pora na żarty, jedziemy do szpitala.-Warknęłam na niego i wyminęłam go.
-Co? Coś ci się stało?- W mgnieniu oka pojawił się przede mną i skanował wzrokiem każdy kawałek mojego ciała.
-Nie mi idioto. Hannah jest w szpitalu.- Ponownie go wyminęłam i ruszyłam do samochodu przy którym czekał Zayn.
-Oh. A no tak, od wczoraj.- Mruknął idąc za mną. Stanęłam w miejscu przez co uderzył w moje plecy. Obróciłam się powoli w jego stronę i zacisnęłam szczękę.
-Wiesz o tym od wczoraj i nic mi nie powiedziałeś?!- Prawie krzyknęłam wymachując rękami w powietrzu.
-Myślałem, że cię to nie interesuje bo się pokłóciłyście.-Wzruszył ramionami.
-No i co z te.. Czekaj! Skąd wiesz, że się pokłóciłyśmy skoro.. Czytałeś moje smsy?!- Nie wytrzymałam. Jaki dupek!
-Powinnaś założyć hasło.- Ponownie wzruszył ramionami.
-Dupek.- Warknęłam i odwróciłam się w stronę samochodu przy którym stał Zayn i przypatrywał się całej sytuacji.
Zostałam przyciągnięta z nadgarstek do ciała Nialla.
-Uważaj na słowa.- Warknął.
Ścisnął mój nadgarstek przez co syknęłam gdy jego palec wbił się w jedną ze świerzych ran. Rozluźnił uścisk i spojrzał na moją rękę.
-Znowu?- Zapytał retorycznie i spojrzał mi w oczy.
Zawsze umiałam wyczytać przy najmniej jedną emocję z oczu drugiego człowieka, dlatego zawsze patrzę ludziom w oczy. W jego tęczówkach widniała złość i rozczarowanie. On też próbował wyczytać z moich jakieś wskazówki, ale przyznajmy, że czarne kontaktówki świetnie maskują. Nie wspominałam, że mam słaby wzrok? To wspominam teraz. Moje ciało za bardzo się pospieszyło i za szybko urosłam czego efektem jest słaby wzrok.
Wzruszyłam ramionami wyrywając się z jego uścisku i ruszyłam do auta chcąc jak najszybciej zobaczyć się z Hannah.
***
-Cześć Hannah.- Mruknęłam podchodząc do łóżka przyjaciółki.
Odwróciła się w moją stronę a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Van. Jak weszłaś? Oni nawet nie chcieli wpuścić tu mojej mamy.- Zapytała zdziwiona ale mimo to nadal się uśmiechała.
-Um.. Niall to załatwił.- Oznajmiłam cicho nie będąc pewna jej reakcji.
-Oh. A co do niego. Wybacz mi tamte smsy. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Już wiem dlaczego Niall wziął cię ze sobą. Wyjaśnił mi to. Mam nadzieję, że tego nie zrobiłaś, prawda?- Spojrzała na mnie z nadzieją w oczach.
-Jest okej. Nic się nie stało. A co z tobą?- Szybko zmieniłam temat i zaczęłam bawić się bransoletkami.
-Van.- Hannah jęknęła rozpaczająco.-To przeze mnie.
-To nie twoja wina. Już dawno chciałam to zrobić.
-Ale to ja dałam ci ostateczny powód!
Była na siebie wściekła. Zbyt dobrze ją znam by mogła ukryć przede mną swoje emocje.
-Nie martw się. Ze mną jest dobrze. A jak z tobą? Co się stało?
-Jakiś gnojek potrącił mnie na pasach.
-Nie wiesz kto to był?
-Nie. Uciekł. Ale jakiś chłopak to widział i zadzwonił po pogotowie. Był tu wczoraj. Jest gorący!- Pisnęła szczęśliwa.
-Muszę mu podziękować, gdy go spotkam.
-Kojarzysz Louisa Tomlinsona? To on.
-Louis, Louis, Louis.. Do naszej szkoły chodzi jakiś Louis, ale jak on... Une pute!* Ten chłopak to kujon Loui!- Zaczęłam się śmiać a ona pobladła.
-Nie! To nie może być on! Nie miał tej grzyweczki i pedalskich okularów. Był boski!- Rozmarzyła się. Chciałam coś powiedzieć ale przerwała mi pielęgniarka.
-Na dziś to już koniec odwiedzin. Musimy zrobić badania.- Poinformowała dość oschle.
-Okej. Wpadnę jutro. Pa.
Przytuliłam przyjaciółkę na pożegnanie i wyszłam z jej sali.
-Jak się czuje?
Obróciłam się w stronę Nialla i wzruszyłam ramionami.
-Przezemnie jeszcze gorzej i jeszcze lepiej.
-Dlaczego?- Zapytał uważnie mi się przyglądając. Wyciągnęłam w jego stronę rękę ukazując wszystkie blizny.
Już o nich wie, więc po co mam kłamać?
Chłopak posmutniał, ale widziałam, że jest trochę zły.
-Chcesz iść na zakupy, żeby się odstresować?
Przytaknęłam i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
***
-A ta?- Zapytał Niall wyciągając w moją stronę kolejną skąpą bluzkę.
-Nie. Mówię ci, że nie.- Warknęłam i ruszyłam w stronę innego działu.
-To może ta?- Ponownie zapytał.
-Nie.- Rzuciłam nawet na niego nie patrząc.
-Ale chociaż spójrz.- Zaśmiał się.
Odwróciłam się i przyjrzałam się bluzce. Była w miarę długa, w białym kolorze a na środku widniał napis "I love my boyfriend".
-Fajna, tylko, że ja nie mam chłopaka.- Zaśmiałam się i wzięłam do ręki jasno niebieską parę spodni.
-Jak to nie? A ja to co? Ozdoba?- Udawał zrozpaczenie.
-Nie byliśmy, nie jesteśmy i nie będziemy razem nawet jeśli ci mnie sprzedadzą.- Warknęłam.
-Skąd wiesz o sprzedaży?- Zapytał spokojnym głosem ale był wściekły.
O shit.
~*~
*Une pute! - Po francusku "O k*rwa!".

1 komentarz: